czwartek, 6 sierpnia 2015

I'VE STARTED RIDING #1

W pierwszym poście już wspominałam moją pierwszą przejażdżkę na kawie zx10r, oczywiście jako plecak. Bez odpowiedniego ubioru (co za różnica, do teraz tak jeżdżę), w pożyczonym i za dużym kasku, bez jakichkolwiek rękawic na dłoniach. Teraz nie jeżdżę na litrze, a na szećsecie i różnica w ubiorze jest taka, że mam swój kask, który rok temu zasponsorował mi Tata, przynajmniej jemu nie przeszkadzało to, że jeżdżę. Reszta rodziny raczej jest przeciwna temu. Ulegają typowym stereotypom, że dawcy, szatany i idioci... Być może trochę racji mają, być może wolę, aby zachowali ją dla siebie, ale jak to na nastolatkę przystało, bardziej mnie ich krytyka bawi i mi dopinguje, niż przestrzega... przecież ja tylko siedzę i się trzymam.

JAK TO BYŁO NA POCZĄTKU?

Drugie moto na jakim usiadłam po ZX10R była Yamaha R6 z 2005 roku.





Kierowca będąc również moim dobrym przyjacielem na spokojnie mi wytłumaczył co i jak. Jak się trzymać, jak i kiedy się zachować, czego nie robić. Kazał ubrać jakiekolwiek skórzane rękawice i rzeczywiście bez rękawic ani rusz, zabieram się do zakupu typowych na moto, szkoda, że dopiero po dwóch sezonach... życie w Polsce mnie nie rozpieszcza. Tak na R6 przejeździłam prawie cały zeszły sezon, do czasu poznania faceta dosiadającego F4, ale o tym w kolejnym poście.

Ze strony tego kierowcy raczej spotykałam się z krytyką na temat wheelie czy stoppie. Nie było mowy o czymś takim z pasażerem. Jazda po prostej, nie ma wyprzedzania, na ogół raczej spokojnie, w gre wchodziły jeszcze winkle. Tam czułam się dobrze, na F4 na winklach za gardło chwyta mnie strach, na R6 było super, więcej zaufania? Raczej nie, po prostu inny typ jazdy. Faktem jest, że facet był cierpliwy, nauczył mnie być pasażerem, dobrym pasażerem. Zapierdalał po mnie zagranicę 52 km (Sosnowiec nie należy do Polski, ani nie leży na Śląsku). Jednak z czasem czułam, że jazdę na moto wyobrażałam sobie inaczej, widząc filmiki Meddesa, Vecci'ego czy Ghost ridera widziałam siebie zapierdalającą v-maxem, robiącą stoppale dojeżdżając do świateł i wheelie z nich ruszając, do tego nie na tyle motorka, a jako zapierdalająca motocyklistka, która rozsądek sprzedała na targu, więc zaczęłam szukać wrażeń wokoło i z pomocą pojawił się właściciel Hondy CBR F4...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz